Niezrażeni okropną pogodą pojechaliśmy w sobotę do Lwówka na kolejny bieg z cyklu Grand Prix. Tak na prawdę to czekaliśmy na ten bieg marząc o kolejnych życiówkach – miała być idealna pogoda do biegania, ale tego dnia rzeczywistość odbiegała sporo od naszych oczekiwań. Szybko jednak zaadaptowaliśmy się do warunków panujących na dworze, hitem stały się nowe kurtki biegowe zrobione na prędce z worków na śmieci – kto nie wierzy niech zobaczy zdjęcia 🤣🤣
Kiedy zaczęliśmy biec, deszcz już tak nie przeszkadzał, ci co noszą okulary nic nie widzieli ale to może i lepiej bo kałuże tak się w oczy nie rzucały 🤓🤪
Na początku jak sarenki skakaliśmy między kałużami 🦌, po pierwszym wdepnięciu w wodę gdy chlupotało w butach biegliśmy już tylko przed siebie.
Pomimo wszelkich trudności odnieśliśmy parę sukcesów. To, że Krystian zrobił życiówkę nie zdziwi nikogo kto go zna – to już chyba standard biegowy 🚀
Hubert złamał w końcu te 43 minuty więc może sezon już zakończyć i chwilowo spocząć na laurach 👏👏ale tylko na chwilę by w nowym sezonie śmiało atakować ze mną i Markiem 42 😁
Na koniec napiszę o naszej najbardziej chyżej Chyżaczce, najtwardszej z twardych i najsilniejszej z silnych – Kamili Bielawie💪💪
Kamila tego dnia w strugach deszczu, i powiewach wiatru zrobiła nie jedną, a dwie życiówki! Nawet Krystian tak nie potrafi 😉
Rano jak rakieta leciała po parku, a zaraz potem w rekordowym tempie pruła przez kałuże w Lwówku 😲🏃‍♀️Kamila zdobyła tego dnia jeden z 4 naszych pucharow 🏆
Pozostałe wywalczyły Marzenna, Joanna oraz Owidiusz 🏆🏆🏆
Brawo dla wszystkich, którzy w ten dzień wyszli ze strefy komfortu i biegli w Lwówku 👏
Jesteśmy pogodoodporni !!!