Mój pierwszy półmaraton górski

Na swój pierwszy półmaraton górski postanowiłem się wybrać do Lądka Zdroju,a może od początku, pomysł ten powstał u mnie w głowie, po rozmowie z klubowiczką Kamilą (była na festiwalu całą familią 🙂 ) na parkingu przed biegiem Fiedlerowskiej 10 w Bolewicach :D. Dzięki Kamila za polecenie mi tego DFBG :). Do wyboru były różne dystanse od 240 km do biegu Trojak, który liczył 10 km. Ja wybrałem dystans półmaratonu, żeby nie było za łatwo :).
W końcu nastał dzień 19 lipca, w którym miała się dla mnie i dwójki Chyżaków, Grzesia i Huberta rozpocząć górska przygoda 🙂
Lądek Zdrój powitał nas upalną pogodą, po szybkim rozbiciu obozowiska na polu namiotowym i odebraniu fajnych pakietów dołączamy do reszty chyżakow, którzy koczowali tu już od dłuższego czasu i zapoznajemy się się z tym mega klimatem 🙂

W sobotę klimat zbliżającego się biegu czuć z samego rana, bo obok naszego obozowiska już od 6 z rana biegną biegacze z tras ultra 68 km(Grzesiu 🙂 ) i maratonu, a takze pada rekord trasy na 240 km(poniżej 30h !!! :0 ). Po szybkim śniadaniu i napełnieniu bukłaka z wodą, razem z Hubertem meldujemy się na starcie półmaratonu i razem z resztą Chyżakowej ferajny dogadujemy ostatnie szczegóły startu 🙂

Ja planuję pobiec w czasie 2h 40 min 🙂
Pierwsze km mijają mi bardzo przyjemnie, szybkie podchodzenie pod górę, od czasu do czasu jakieś zbieganie(jest też bardzo wąsko stąd też trzeba cały czas biec gęsiego),na punkt odżywczy wbiegam z mega dobrym czasem 1h21min, myślę jest bardzo dobrze, po zjedzeniu kilka kawałków arbuza i popiciu wody, szybko ruszam w dalszą część trasy.
Dobrze jest do pewnego momentu… Niestety dopada mnie kolka i uniemożliwia mi już tak szybki bieg:( Na szczęście drugie 10 km zbiegałem z góry i wolno przesuwałem się do przodu, po drodze zaliczam jeszcze dwa upadki (korzenie i mokre kamienie dają o sobie znać…) na szczęście mogę kontynuować bieg, a także modlę by nie spadł deszcz, bo byłaby katastrofa, przez moje źle dobrane buty… Na końcu trasy zaliczam jeszcze kilkukilometrowy bieg asfaltem, wpadam do miasta gdzie przybijam piątki z kibicami i melduję się na mecie z czasem 2h30min, 183 miejsce open na 641 biegaczy którzy dobiegli  do mety!!! 🙂

Po tym biegu byłem z siebie mega zadowolony, bo pokonałem swoje słabości i zaliczyłem super debiut w biegu górskim z czasem, o którym nawet mi się nie śniło!!! Za rok bieg w tym wyjątkowym festiwalu górskim będzie dla mnie obowiązkowy.

Krystian