Tak jak obiecałem w ostatniej relacji (http://nkbchyzy.com/dzika-dziewicza-09-10-2021/), że wrócę pobiegać na dziewiczym łonie podpoznańskich lasów, toteż jestem. I tym razem nie sam! Namówiłem moją dobrą znajomą – Paulinkę, która niedawno rozpoczęła swoją przygodę z biegami. Ma swoje ambicje i ten charakterystyczny błysk w oku, który mówi: „Chcę biegać szybciej i jarać się tym!”.
Tak więc wczesnym rześkim porankiem zawitaliśmy do biura zawodów, następnie uskuteczniliśmy konkretną rozgrzeweczkę á la Dzik Górski i dokładnie o 10:40 wszyscy zapaleńcy górskiego biegania poszli w ruch. Tym razem zacząłem szybciej niz ostatnim razem i wrzuciłem dość ostre tempo. Nie było innego wyjścia – grupka przodujących harpaganów wyraźnie odbijała od reszty z każdym metrem, a ja chciałem być w czubie. Kilometry mijały, a tempo nadal było intensywne. Postawiłem wszystko na jedną kartę – wóz albo przewóz, wykorzystać całą zgromadzoną energię i zobaczyć, ile to da. Na zbiegach jak zwykle – na pełnych obrotach, pozwalając działać sile grawitacji. Na podbiegach równo i z odpowiednią pracą rąk. Ostatni kilometr (ach ten podbieg!) leciałem na oparach, charcząc przy tym jak zdezelowane auto z demobilu. Wpadłem na metę, chyboczący ze zmęczenia, ale opłaciło się – było szybciej niż ostatnio o 25 sekund, co dało mi ostatecznie 5. miejsce OPEN, a co ważniejsze, umocniłem się na prowadzeniu w mojej wiekowej katce. Jupijajej matafaka, cytując klasyka. Przy okazji – dzięki Nat za kciuki:) i szczególne dzięki dla chłopaka z nr 150, który skierował mnie na właściwą ścieżkę, gdy, zamroczony z wysiłku, chciałem zboczyć na złą drogę. Kolejny raz przekonałem się, że są jeszcze anieli stróże na tym świecie.
Paulinka finiszowała niewiele później. Zdyszana, stargana, ale wciąż uśmiechnięta. Dziewczyna wyraźnie łapie biegowego bakcyla.
Chyba klasykiem tutaj są pyszne słodkości serwowane przez organizatorów na mecie. Oprócz pierników w czekoladzie, wmłóciliśmy po pysznym pączku z orzechową posypką, co ewidentnie uchwyciła załączona fota z moją pełną gębą.
Kolejny etap już za dwa tygodnie. Zapisy ruszyły, więc…
VII Grand Prix Dziewiczej Góry w Biegach Górskich 2021 / 2022, Etap II, dystans 5 km
Szymon Kuraś: 22:05, 5. (OPEN), 1. (M40)
Szymek / Dzik Górski