Wszyscy wiemy jak wygląda organizacja biegów masowych w Polsce w tym roku z powodu panującej pandemii, tym bardziej ochoczo, po odwołanym maratonie w Bremen z inicjatywy turysty biegowego Łukasza, zapisaliśmy się na Półmaraton Ślężański (nietypowy bo 22 km) licząc, że jako bieg górski nie zostanie odwołany. Tak też się stało, więc wczesnym porankiem w trójkę udaliśmy się w miejsce docelowe naszego biegu, jak nam się wydawało, dobrze przygotowani po treningach na górkach, w pobliżu  Jastrzębska Starego.
Prognoza pogody nie była optymistyczna ale wiadomo, ze pogoda lubi się zmieniać. Niestety okazało się, że deszcz pada coraz mocniej i raczej nie ma szans na lepszą pogodę, jak wiemy pogoda do biegania jest albo „bardzo dobra” albo „dobra”, więc mieliśmy dobrą. Lało przez cały bieg od startu do mety. Wszyscy byliśmy przemoczeni i obłoceni. Start został podzielony na dwie grupy: panowie o godz. 9:20 a kobiety 9:40. Była więc dodatkowa motywacja, aby tym razem uciekać a nie gonić zajączka. Trasa bardzo wymagająca z przewyższeniem + 950 m n.p.m. – 950 m n.p.m., symbolem biegu jest niedźwiedź, a powinien być dzik górski lub raczej kozica górska. Dwa strome i wąskie wejścia na Ślężę i bardzo strome zejścia po mokrych kamieniach, spowodowały walkę o przetrwanie i o brak kontuzji. Na ostatnim odcinku biegu ze Ślęży przez ok. 4 km biegliśmy praktycznie rwącym potokiem do kostek, całkowicie przemoczeni.
Trasa biegu prowadzi szlakami turystycznymi przez szczyt Ślęży i partie podszczytowe Raduni:
Przełęcz pod Wieżycą (start) – Droga Piotra Włosta – szlak niebieski – Ślęża – Zbójnickie Skały – Olbrzymki – Skalna Perć – powrót na Drogę Piotra Włosta – Skalna – Przełęcz Tąpadła – droga okalająca szczyt Raduni – powrót drogą leśną na Przełęcz Tąpadła – szlak czarny do Rozdroża Sulistrowickiego – Droga Sabiny – szlak czerwony na Ślężę – Złomiska – Husyckie Skały – Panna z Rybą – Stolna – czarny szlak do Przełęczy pod Wieżycą (meta).
Punkty żywnościowe znajdują się na szczycie Ślęży (4,5 km), w okolicy parkingu na Przełęczy Tąpadła (9 km i 14 km trasy) oraz powtórnie na szczycie Ślęży (18 km trasy)
Każda relacja z biegu powinna zawierać informację o specyfice trasy i organizacji biegu, aby zachęcić lub zniechęcić potencjalnych uczestników do brania udziału w tego rodzaju imprezach biegowych, więc bieg możemy polecić osobom, które lubią chodzić po górach, wspinać się na szczyty i przy okazji trochę  pobiegać, choć warunków do biegania jest mniej niż do chodzenia. Nie jest to Półmaraton do ustanawiania życiówek, bo czasy mieliśmy najgorsze w naszej historii, zbliżone do czasów osiąganych na trasach ulicznych maratonów.
W ramach festiwalu odbywają się trzy biegi górskie: maraton, półmaraton i bieg na 10 km, a od 2019 roku także 80 km ultramaraton górski. Mocne podejścia, techniczne zbiegi oraz magiczna Ślęża oddają charakter tej imprezy. Kameralny nastój schroniska w Sobótce (start i meta) potęguje odczucie satysfakcji po ukończeniu biegu a ciepły posiłek i napój chmielowy dają uczucie błogości. Piękny duży wypalany medal porcelanowy robi wrażenie. Żal tylko utraconych widoków, bo poza mgłą i deszczem, nic nie było widać. Minusem dla organizatorów był brak możliwości skorzystania z ciepłego prysznica na mecie.

Uzyskane czasy:
Łukasz Frański – 3:04:55
Jarek Giel – 2:59:56
Jacek Zerbst – 2:50:41

Jacek Z.